Niki, Justin i Michael powędrowali do domu chłopaka. Niki poszła do kuchni i zrobiła herbatę dla ojca.
- Masz bardzo ładny dom - powiedział Michael.
- Dziękuję, ale ja tylko mieszkam z rodzicami - powiedział Justin.
- A gdzie oni są ? -
- Na urlopie. Jeszcze z jakiś miesiąc -
- I tak po prostu Cię zostawili ? -
- Od urodzenia traktują mnie jak powietrze. Kwestia przyzwyczajenia -
- Przykro mi -
- Od kąd mam Niki już nie jestem taki sam -
Dziewczyna uśmiechnęła się do chłopaka.
- No to nareszcie moja córunia znalazła sobie chłopaka - powiedział Michael.
- Tatooo - powiedziała zawstydzona Niki.
Niki podała herbatę. Usiadła koło wielkiego stołu, który był szklany i nawet strasz było na niego coś wylać. Chłopak objął dziewczynę ramieniem i zaczęła się rozmowa.
- I co teraz będzie z Mike'em i mamą ? - zapytała Niki.
- Nie wiem. Pewnie oddamy ich w ręce specjalistów - powiedział Michael.
- Czyli ? -
- SOG - specjaliści od Glowa -
- Ahaaaa.....Jakoś nadal nie mogę w to uwierzyć -
- Wiem kochanie, ale przejdzie Ci -
- Nie łatwo tak rozstać się z bratem i matką -
- Wiem, ale damy radę . Po pierwsze muszę posprzątać w domu -
- Pomogę Ci -
- Nie, nie. Zostaniesz tutaj z Justinem. Nie wiadomo co jeszcze wpadnie do głowy matce -
- No...dobrze -
- Po drugie muszę załatwić ze SOG'iem zabranie Mike'a i matki do specjalnej siedziby na leczenie -
Niki milczała i miała łzy w oczach. Cały czas pamiętała te chwile kiedy razem z matką chodziły na zakupy, gotowały i robiły inne różne babskie rzeczy. A z bratem się biła, kłóciła, ale jak rodzeństwo. Będzie jej tego brakowało.
- A po trzecie chyba sprzedamy ten dom i kupimy gdzieś indziej -
- Ale po co ? -
- Nie wiadomo co ona tam ukrywała. Nie chcę ryzykować -
- Jasne -
- To ja już pójdę. Posprzątam ten cały bałagan -
Michael wyszedł z domu, a Niki i Justin zostali sami.
- Przebrniemy przez to razem - powiedział Justin.
Niki wtuliła się w Justina. W tej chwili najbardziej tego potrzebowała.
Jemu też nie było łatwo. Rodzice się nim nie interesują i ta cała sytuacja z Niki.
On też to przeżywał. Ale jednak wiedział, że musi jej pomóc, ponieważ ją kocha i jej nigdy nie zostawi.
Siedzieli tak wtuleni w siebie, aż nagle zadzwonił telefon. To byli rodzice Justina.
- Halo - powiedział chłopak.
- Cześć synu - powiedział ojcec Justina.
- Cześć tato -
- Słuchaj musimy tu jeszcze zostać miesiąc.Tobie to chyba nie przeszkadza -
- Nie, nie -
- Dobrze. Bardzo Cię kochamy. Cześć -
- Pa -
Justin specjalnie się tym nie przejął.
- Kto to ? - zapytała Niki.
- Rodzice -
- I co ? -
- Wracają za miesiąc -
- Spokojnie. Ja już w tym czasie się wyprowadzę -
- Nie musisz. Ja sam się chyba stąd wyprowadzę -
- I gdzie zamieszkasz -
- Mam oszczędności -
Niki milczała. Miała nadzieję, ze Justin zaproponuje zamieszkanie razem. Ale wolała poczekać.
*Miesiąc później*
- No Niki. Mamy już nowy dom - powiedział Michael.
- Szybki jesteś tato - powiedziała Niki.
- Możesz już wyprowadzić się od Justina -
- Wiem...-
Niki poszła do Justina, aby spakować swoje rzeczy. Chłopak stał w progu oparty o ścianę i patrzył się na dziewczynę.
- Nie musisz tego robić - powiedział.
- Muszę. Jutro wracają Twoi rodzice, Justin. Nie chcę aby doznali szoku - powiedziała Niki.
- A co ich to obchodzi. Jestem już dorosły -
- Ale to ich dom. Jak będziesz miał swój to wtedy możesz czuć się dorosły -
- Ale ja chcę mieszkać z Tobą -
Niki zamurowało.
- Słucham ?! Ze mną ? - zapytała.
- No tak. Dobrze nam było razem -
- Muszę porozmawiać z ojcem. No wiesz...-
- Nawet mam już mieszkanie -
- Słucham ?! Wy faceci jesteście strasznie szybcy -
- No przecież wiem -
- Ale na serio chcesz ze mną mieszkać ? -
- Oczywiście -
Niki pocałowała chłopaka i mocno go przytuliła.
- Lecę do ojca - powiedziała dziewczyna.
Dziewczyna szybko pobiegła do ojca i wszystko mu opowiedziała.
- Ale na pewno tego chcesz ? - zapytał Michael.
- Jak nigdy - powiedziała Niki.
- No dobrze. Ale wiesz, ze zawsze będziesz mogła do mnie przyjeżdżać -
- Wiem tato, dziękuję -
Niki pocałowała tatę w policzek i szybko pobiegła do Justina, który czekał spakowany w jego pięknym, białym Lamborgini.
- I co ? - zapytał.
- Mogę - powiedziała Niki.
Justin,aż podskoczył z radości i wziął Niki na ręce. Uwiecznili to pocałunkiem.
Chłopak zapakował rzeczy Niki do bagażnika i razem ruszyli do ich mieszkania.
Tak użyłam słowa "ich", ponieważ to będzie ich gniazdko, gdzie będą mogli robić co im się podoba i nikt im nie zabroni.
Po 20 minutach dotarli do pięknego apartamentowca. Wyszli po schodach i podeszli pod drzwi z numerem "5". Otworzyli je i przed oczami mieli 5 pokojowe mieszkanie z pięknymi meblami. Wszystko było bardzo nowoczesne i piękne.
Niki o mało co nie zemdlała,ale musiała iść do kuchni. Uwielbiała gotować i musiała zobaczyć czy ma to tego warunki.
Kuchnia była idealna. Piękna, metalowa lodówka, kuchenka na prąd, zlew marzenie i co najlepsze zmywarkę, której nie miała w rodzinnym domu.
- Przynajmniej nie będzie problemu z myciem naczyń - powiedziała szczęśliwa dziewczyna.
Niki zapomniała już o swojej matce i zaczęła nowe, wspaniałe życie.
Dalej poszła do sypialni. Miała ona wielkie łóżko, ogromne szafy, 55-calową plazmę, szafeczka na różne pierdółki Niki. Po prostu sypialna - marzenie.
Następnie była łazienka. To juz było cudo. Wielka wanna-dżakuzi (tak po polsku), wielkie lustro, szafeczka, pralka, suszarka i inne wspaniałe rzeczy.
Dalej była garderoba. To już był raj dla Niki. Meega dużo szaf, szafeczek, luster i wieszaków.
Potem był pokój gościnny, który miał dwa duże łóżka, szafy i plazmę.
I na koniec salon ! Piękny ! Wielka, rozkładana sofa, kolejna wielka plazma, szafy, kredens na alkohol, stół z krzesłami i wiele, wiele innych.
Niki jednym słowem była zachwycona.
- To jest najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam - powiedziała dziewczyna i podbiegła do chłopaka całując go jak najbardziej się da.
- Widzę, że ci się podoba - powiedział chłopak.
- Podoba to za mało powiedziane. Od razu idę do garderoby rozpakować nasze ubrania -
- A ja pójdę na małe zakupy -
- Jasne -
Niki nareszcie poczuła, że teraz zbliżą się do siebie bardziej z Justinem.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział. 7 "To nie ja"
Na drugi dzień Niki obudziła się wtulona w Justina. On jeszcze spał, więc dziewczyna uznała, że zrobi śniadanie.
Była bardzo nie spokojna, ponieważ nie wiedziała kiedy jej ojciec zapuka do drzwi.
Po godzinie śniadanie było gotowe, a Justin w samą porę wstał.
- Cześć, kochanie - powiedział.
- Cześć. Zrobiłam śniadanie - powiedziała Niki.
- Nie musiałaś -
- Owszem, musiałam -
Po zjedzeniu śniadania para musiała wyjść z domu, aby pójść po resztę rzeczy do domu Niki.
Dziewczyna cały czas się denerwowała.
Nie chciała spotkać tam swojego ojca, który w każdej chwili może odebrać jej moc.
Wiecie co. Możemy mówmy na tą moc : "Glow - żar"
No więc wracając do naszej pary to wreszcie dotarli do domu.
Niki od razu po wejściu do środka rozpłakała się i kategorycznie chciała wyjść.
Dom nadal był cały we krwi i "odwrócony do góry nogami".
Justin jak najszybciej spakował jej rzeczy i wyszedł.
Niestety nadszedł ten moment kiedy Niki musiała spotkać się z ojcem.
Nie uniknęłaby tego.
Jej ojciec stał przed nimi i tylko patrzył się w oczy Niki.
W końcu się odezwał :
- Jezus, córeczko 2 dni Cię szukałem. Gdzie Mike i mama ? - zapytał.
- Jeszcze się głupio pytasz ? O mało ich nie zabiłeś !!! - wykrzyknęła Niki.
- Ale jak to ? -
- Odebrałeś moc Mike'owi !!! -
- Ale ja tego nie zrobiłem ! Ja nawet nie wiem jak odbiera się Glow -
- Kłamiesz w żywe oczy ! -
- Nie kłamię. Szukałem was 2 dni. Nawet mam dowód ! -
- Jaki ? -
Ojciec Niki pokazał papierki, które dostał od policji.
Szukał ich przez 2 dni z pomocą policji.
- Ale to nie możliwe ! - powiedziała Niki . - Przecież cały nasz dom jest we krwi !
- Co ?!
Tata Niki szybko pobiegł do ich rodzinnego domu.
- Jezus ! - krzyknął. - Co tu się stało ?! -
- Mama jest w szpitalu, a Mike mówił, że próbowałeś odebrać mu Glow -
- Jak to w szpitalu ?! -
- Powiedziała, że ją zaatakowałeś -
- To niemożliwe. Ja byłem po powrocie z mamą w domu, ale potem poszedłem Ciebie szukać -
- I mama z Mike'm to zrobili. To znaczy, że to jest zwykła farba -
- Na to wychodzi -
- Ale przecież lekarz mówił...-
- Może on też jest ustawiony - powiedział Justin.
- Mi się to w głowie nie mieści -
- Chodźmy lepiej do szpitala - powiedział ojciec Niki.
Wszyscy poszli do szpitala. Weszli do sali gdzie leżała mama, która rozmawiała z Mike'am.
- Ooo dzieci ! Co ty tu robisz Michael ?! O mało nas nie zabiłeś - powiedziała mama Niki.
- Przestań kłamać, Valeria - powiedział ojciec Niki.
- Niki, nie słuchaj go -
- Mamo ja już znam całą prawdę. Ale nadal nie wiem dlaczego to zrobiliście -
- Skoro już wiesz. To my chcieliśmy Ci odebrać Glow - powiedział Mike.
- Co ?! - krzyknęła Niki.
- Bo mama też chce mieć Glow - powiedział Mike.
- Moim kosztem ?! -
- Tak ! -
- Chamy - powiedział po cichu Justin.
- Valeria, nie pozwolę ci zabić naszą córkę - powiedział ojciec Niki.
- To ty mi oddaj -
- Zapomnij. Ktoś musi się nią zajmować, a ja jednak chcę żyć -
- Ale ty masz więcej siły -
- Tak, ale to nie zmienia faktu, że mogę być niepełnosprawny. A ty jesteś nieodpowiedzialna i głupia. Chcesz zabić naszą córkę dla Twojej potrzeby. Zapomnij. Pozbawię Cię praw o opiekę nad Niki -
- Nie możesz ! -
- Mogę ! Chodźcie dzieci -
Niki, Justin i Michael (ojciec Niki) wyszli ze szpitala. Niki przez całą drogę była zszokowana tym co usłyszała. Jej własna matka chciała ją zabić.
Nie odzywała się przez całą drogę. W sumie to nikt się nie odzywał.
Michael ciągle myślał o tym co zaszło,a Justin o Niki, która się martwi.
W końcu objął Niki ramieniem. Dziewczyna się na niego popatrzyła i uśmiechnęła.
Była bardzo nie spokojna, ponieważ nie wiedziała kiedy jej ojciec zapuka do drzwi.
Po godzinie śniadanie było gotowe, a Justin w samą porę wstał.
- Cześć, kochanie - powiedział.
- Cześć. Zrobiłam śniadanie - powiedziała Niki.
- Nie musiałaś -
- Owszem, musiałam -
Po zjedzeniu śniadania para musiała wyjść z domu, aby pójść po resztę rzeczy do domu Niki.
Dziewczyna cały czas się denerwowała.
Nie chciała spotkać tam swojego ojca, który w każdej chwili może odebrać jej moc.
Wiecie co. Możemy mówmy na tą moc : "Glow - żar"
No więc wracając do naszej pary to wreszcie dotarli do domu.
Niki od razu po wejściu do środka rozpłakała się i kategorycznie chciała wyjść.
Dom nadal był cały we krwi i "odwrócony do góry nogami".
Justin jak najszybciej spakował jej rzeczy i wyszedł.
Niestety nadszedł ten moment kiedy Niki musiała spotkać się z ojcem.
Nie uniknęłaby tego.
Jej ojciec stał przed nimi i tylko patrzył się w oczy Niki.
W końcu się odezwał :
- Jezus, córeczko 2 dni Cię szukałem. Gdzie Mike i mama ? - zapytał.
- Jeszcze się głupio pytasz ? O mało ich nie zabiłeś !!! - wykrzyknęła Niki.
- Ale jak to ? -
- Odebrałeś moc Mike'owi !!! -
- Ale ja tego nie zrobiłem ! Ja nawet nie wiem jak odbiera się Glow -
- Kłamiesz w żywe oczy ! -
- Nie kłamię. Szukałem was 2 dni. Nawet mam dowód ! -
- Jaki ? -
Ojciec Niki pokazał papierki, które dostał od policji.
Szukał ich przez 2 dni z pomocą policji.
- Ale to nie możliwe ! - powiedziała Niki . - Przecież cały nasz dom jest we krwi !
- Co ?!
Tata Niki szybko pobiegł do ich rodzinnego domu.
- Jezus ! - krzyknął. - Co tu się stało ?! -
- Mama jest w szpitalu, a Mike mówił, że próbowałeś odebrać mu Glow -
- Jak to w szpitalu ?! -
- Powiedziała, że ją zaatakowałeś -
- To niemożliwe. Ja byłem po powrocie z mamą w domu, ale potem poszedłem Ciebie szukać -
- I mama z Mike'm to zrobili. To znaczy, że to jest zwykła farba -
- Na to wychodzi -
- Ale przecież lekarz mówił...-
- Może on też jest ustawiony - powiedział Justin.
- Mi się to w głowie nie mieści -
- Chodźmy lepiej do szpitala - powiedział ojciec Niki.
Wszyscy poszli do szpitala. Weszli do sali gdzie leżała mama, która rozmawiała z Mike'am.
- Ooo dzieci ! Co ty tu robisz Michael ?! O mało nas nie zabiłeś - powiedziała mama Niki.
- Przestań kłamać, Valeria - powiedział ojciec Niki.
- Niki, nie słuchaj go -
- Mamo ja już znam całą prawdę. Ale nadal nie wiem dlaczego to zrobiliście -
- Skoro już wiesz. To my chcieliśmy Ci odebrać Glow - powiedział Mike.
- Co ?! - krzyknęła Niki.
- Bo mama też chce mieć Glow - powiedział Mike.
- Moim kosztem ?! -
- Tak ! -
- Chamy - powiedział po cichu Justin.
- Valeria, nie pozwolę ci zabić naszą córkę - powiedział ojciec Niki.
- To ty mi oddaj -
- Zapomnij. Ktoś musi się nią zajmować, a ja jednak chcę żyć -
- Ale ty masz więcej siły -
- Tak, ale to nie zmienia faktu, że mogę być niepełnosprawny. A ty jesteś nieodpowiedzialna i głupia. Chcesz zabić naszą córkę dla Twojej potrzeby. Zapomnij. Pozbawię Cię praw o opiekę nad Niki -
- Nie możesz ! -
- Mogę ! Chodźcie dzieci -
Niki, Justin i Michael (ojciec Niki) wyszli ze szpitala. Niki przez całą drogę była zszokowana tym co usłyszała. Jej własna matka chciała ją zabić.
Nie odzywała się przez całą drogę. W sumie to nikt się nie odzywał.
Michael ciągle myślał o tym co zaszło,a Justin o Niki, która się martwi.
W końcu objął Niki ramieniem. Dziewczyna się na niego popatrzyła i uśmiechnęła.
Subskrybuj:
Posty (Atom)